Na bardziej „dzikiej” części Rossy. Nowsza część cmentarza również potrzebuje ratunku
Rozmowa z Dariuszem Lewickim, członkiem Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą.
W sobotę, 29 maja, odbyła się już kolejna w tym roku akcja sprzątania Nowej Rossy. Dlaczego zajęliście się właśnie tym cmentarzem?
Stara Rossa nie przypomina już dżungli z połamanymi i rozrzuconymi fragmentami nagrobków oraz pomników, lecz schludny, choć okaleczony ,,ogród pamięci”, wymagający znacznych środków na prace konserwatorskie i restauratorskie, natomiast gorzej jest z Nową Rossą. Jesteśmy zmartwieni stanem zachwaszczenia tego obszaru pamięci wpisanego do Rejestru Dóbr Kultury Litwy. Nieskoszona trawa staje się wylęgarnią kleszczy, zarośnięcie roślinnością drzewiastą i krzewiastą doprowadza do nieodwracalnych zmian widocznych przede wszystkim w stopniowej ,,agonii” poszczególnych nagrobków. Nie mogliśmy być obojętni w tej sprawie. Podjęliśmy inicjatywę uporządkowania tego miejsca spoczynku wielu pokoleń. Na pewno powrócimy z tą akcją społeczno-patriotyczną w następnym roku. Jest wiele do zrobienia, oby nie zabrakło pracowitych rąk.
A inne cmentarze? Czy szkoły tradycyjnie sprzątały Rossę czy Bernardyński, czy też pandemia to utrudniła?
Pogoda kwietniowa i majowa nie dopisała – było raczej chłodno i deszczowo. Ponadto aktualne zasady oraz ograniczenia dotyczące pandemii skłoniły nas ku temu, by zrezygnować z pomocy uczniów. Bardzo dobrze zdajemy sobie sprawę, że masowe zbiorowisko na cmentarzu mogłoby przynieść niemiłe konsekwencje. Z drugiej zaś strony, zaproszenia były zamieszczone na rossa.lt, fanpage’u SKOnSR, w mass mediach – chętni zgłosili się do pomocy. 29 maja w sprzątaniu wzięła udział konsul Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Wilnie Irmina Szmalec, studenci Filii Uniwersytetu w Białymstoku w Wilnie, wilnianie, niektórzy członkowie SKOnSR, 15 maja – harcerze ze Związku Harcerstwa Polskiego na Litwie. Jestem trochę rozczarowany postawą lokalnej społeczności wobec zabytkowych nekropolii, gdyż dwadzieścia osób na wiosennym sprzątaniu to jednak bardzo niezadowalająca liczba. Na Wileńszczyźnie jest dużo polskich stowarzyszeń i gdyby każda organizacja społeczna delegowała przynajmniej po kilku członków, sprzątnęlibyśmy nie dwa kwartały cmentarza, a cztery lub więcej. Pewnie efektywniej jest postawić łapkę w górę na Facebooku, niżeli włożyć dużo wysiłku fizycznego w pracę społeczno-patriotyczną ratującą od całkowitej zagłady pomniki nagrobne naszych przodków.
Nowa Rossa, choć położona bardzo blisko Starej, nie jest miejscem znanym ani często odwiedzanym. O jakich miejscach na tym cmentarzu warto pamiętać?
Zarówno mieszkańcy Wilna i okolic, jak i władze, nadzorujące nekropolię, przyczynili się do tego, że cmentarz na Nowej Rossie jest miejscem zapomnianym, rzadko odwiedzanym i z dnia na dzień zapadającym w ruinę. Jakie są tego przyczyny? Przede wszystkim brak opracowań dotyczących biografii lub działalności poszczególnych osób spoczywających na tym cmentarzu uniemożliwia przewodnikom wileńskim do prezentowania go turystom. Po drugie, teren obejmujący 4,60 ha jest zanurzony w gęstwinie drzew i krzaków, które szczelnie zamykają przestrzeń oraz stwarzają niezbyt przyjemną atmosferę. Zresztą brakuje tabliczek informacyjnych, oświetlenia, uporządkowanych dróżek, po których przyjemnie się stąpa, a nie wpada się w błotniste przestrzenie.
Bez wątpienia na szczególną uwagę zasługuje najbardziej znane i często wspominane miejsce przy kolumnie ze zniszczonym niegdyś orłem – wojskowy cmentarzyk polsko-litewski, powstały w latach 1919-1920 podczas bratobójczej walki o Wilno. Idąc po głównej alei Nowej Rossy i trzymając się prawej strony, otwiera się przed nami teren niepoświęcony, gdzie w pierwszej kolejności chowano samobójców. Na tym obszarze cmentarza pogrzebano dużo osób, których życie zakończyło się tragicznie. Niektórzy omijają to miejsce, sądząc, iż desperaci nie zasługują na pamięć i są skazani na zapomnienie. Jakże mylne przekonanie. Czy możemy oceniać świadomy, a czasem dokonany pod wpływem emocji, wybór człowieka? Przecież każda istota ludzka ma swój zachód słońca. Zarówno w życiu, jak i w przyrodzie, bywają piękne zachody, jak również te zasłonięte chmurami albo utopione w efekcie ulewnych deszczów. Spróbuję to uzasadnić w publikacji o ,,Mrocznych historiach z wileńskiego cmentarza na Rossie”, która prawdopodobnie ukaże się pod koniec bieżącego roku. Ponadto na Nowej Rossie znajdziemy wiele innych ciekawych miejsc. Czasami skromny pomnik i utrwalona na nim inskrypcja daje świadectwo temu, że w grobie spoczywa osoba, która pozostawiła trwały ślad w sercach najbliższych. Jako przykład podam epitafium z nagrobka Bronisławy Pilniakowskiej (1858-1931): ,,Twe życie to cierpienie i wieczne bóle, które ze łzami w oczach pokornie znosiłaś. Zawsze zwracając się do nas z pieszczotą i czule, tylko o swych dzieci szczęście do Boga się modliła. Dziś, gdy już na zawsze rozstałaś się z nimi, pozostawiając pustkę i smutek po sobie. Nie my, lecz Ty, Droga Matko, pomódl się za nami, nam pozostała tylko święta pamięć po Tobie. Twój Syn”.
Czytaj więcej: Moneta kolekcjonerska z okazji 30-lecia Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą
Czy na Nowej Rossie są również zabytkowe nagrobki, wartościowe pod względem artystycznym?
Skromność zachowanych pomników nagrobnych, wykonanych w większości przypadków z betonu, świadczy o tym, że o ile Stara Rossa pozostawała cmentarzem prestiżowym, o tyle na Nowej Rossie chowano raczej niezamożnych. Chociaż, jak wspomniałem, oczywiście były wyjątki. Miłe oku są pomniki udekorowane klęczącymi i modlącymi się aniołkami (Bohdana, /nazwisko nieczytelne/, zm. 1928; Zenona Bobowicza zm. 1930 w wieku 2 miesięcy), zamyślonym cherubinem (Pawła Pancewicza 1893-1921), figurą śpiącego putta (Haliny Kuszllównej zm. 1928 w wieku 4 miesięcy), głową putta (Niusieńki Boczyłło Bodzewicz zm. 1931); wypukło rzeźbionym popiersiem cherubina (Zosi Žilonytė 1939-1945), modlącą się dziewczynką (Bogusławy Giedrojć zm. 1939). Żeliwny krzyż na grobie Stasysa Volungė (1914-1943) upiększony motywami roślinnymi i uzupełniony po bokach dwiema latarniami jest dziełem miejscowego kowala. Figura Najświętszego Serca Jezusowego upamiętniająca w dramatycznych okolicznościach zmarłego policjanta Józefa Karpowicza (1899-1938) wyróżnia się spośród innych nagrobków. Ciekawe powiązanie z naturą przez wpisanie twarzy, głowy lub figury możemy obserwować na grobach litewskich: lekarza prof. Mykola Marcinkevičiusa (zm. 1987) i jego żony Ony (zm. 1948) czy Vincasa Šukysa (zm. 1942).
Jak wygląda opieka nad tym cmentarzem ze strony samorządu? Czy prowadzone są jakieś prace konserwatorskie czy choćby naprawcze?
Bardzo wątpię, że Samorząd miasta Wilna wykonuje prace konserwatorskie lub naprawcze na tej nekropolii. Dotychczas ,,nie zdał egzaminu” z projektu ,,Porządkowanie kaplic, torów, pojedynczych zabytków historycznego wileńskiego cmentarza na Starej Rossie”, który trwa kilkanaście lat, a cóż można mówić o Nowej Rossie? Trzeba jednak przyznać, że samorząd szybko zareagował na wydarzenia z lat ubiegłych, kiedy auta wjechały w kwaterę żołnierzy polskich. Ale gdyby nie determinacja Ambasady RP w Wilnie i prezesa Komitetu Opieki nad Grobami Wojennymi Mariana Sokalskiego, pewnie naprawa nagrobków postępowałaby żółwim krokiem.
Droga między cmentarzami należy do najbardziej pechowych miejsc w Wilnie, niemal regularnie niszczone są nagrobki polskich żołnierzy. Dlaczego wygląda ona właśnie w ten sposób? Czy jest sposób, by zapewnić w tym miejscu bezpieczeństwo?
Jak donosiło w 1935 r. wileńskie czasopismo ,,Słowo”, planowano przeprowadzenie prac przy ulicy Listopadowej (obecnie Sukilėlių). Przebudowa wzbudziła wówczas pewne kontrowersje, gdyż obawiano się, że zniszczy ona naturalny krajobraz i tak szeroka arteria komunikacyjna byłaby potrzebna tylko w wypadku jakiejś zarazy oraz masowych pogrzebów. Roboty te miały wyraźnie polityczny podtekst ,,zastaw się, a postaw się”, prowadzone były niezwykle intensywnie, część prac wykonano nawet w okresie Zaduszek, gdy umacniano kostkę cmentarza. Dzisiaj to naprawdę pechowa droga dla kierowców. Widzę kilka sposobów na poprawę sytuacji. Pozytywnie przyjąłem wiadomość, że w grudniu ubiegłego roku na powierzchni drogi asfaltowej umocowano progi zwalniające. Myślę, że warto w tym miejscu wykorzystać również fotoradary, ustawić znaki drogowe o ograniczonej lub zmniejszonej prędkości (np. 30 km/h) czy zamocować metalowe przegrody.
Czy SKOnSR prowadzi również renowacje na tym cmentarzu? Jeśli tak, to jakie nagrobki zostały odnowione lub będą w najbliższym czasie?
W 2019 r. odnowiliśmy nagrobek uczestniczki powstania styczniowego Karoliny Medekszy, w ubiegłym – posterunkowego Józefa Karpowicza. W roku bieżącym planowaliśmy przeprowadzić prace konserwatorskie nad trzema pomnikami, ale dotychczas otrzymaliśmy dofinansowanie tylko od Ambasady RP w Wilnie na nagrobek dwumiesięcznego dziecka Zenona Bobowicza. Stowarzyszenie ,,Wspólnota Polska” odmówiło nam pomocy pieniężnej na odbudowę leżącego w gruzach pomnika powstańca z 1863 r. Konstansa Micuna, nie znaleźliśmy również mecenasów na ratowanie miejsca pochówku Henryka Zajewskiego – inwalidy wojennego, uczestnika walk korpusu gen. Dowbór-Muśnickiego w okolicach Mińska i Bobrujska w latach 1918-1919. Szczęśliwym trafem natknęliśmy się na grobowiec studenta III roku politechniki, polskiego lotnika Stanisława Przyckiego, który zginął w 1941 r. Grobowiec jest w fatalnym stanie, otwarty, widoczne są ludzkie kości. Wysłaliśmy propozycję renowacji do Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą ,,Polonika”. Kiedyś przywrócimy również do życia miejsce wiecznego spoczynku pewnego wychowanka Domu Dziecka Ziemi Wileńskiej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, harcerza z 19. Wileńskiej Drużyny im. ks. Biskupa Władysława Bandurskiego, który zginął zagryziony przez wilka.
(rozmawiała Ilona Lewandowska, Kurier Wileński)